Side – nasze pierwsze all-inclusive

Side to niewielkie miasto położone mniej więcej w połowie drogi między Antalyą a Alanyą. Zostało założone w VII w p.n.e. przez greckich osadników. W I wieku p.n.e. stanowiło centrum handlowe piratów, w którym kwitł handel niewolnikami. Obecnie jest jednym z najbardziej turystycznych miejsc na Riwierze Tureckiej. Czy w tak turystycznym mieście można się nie nudzić? Oczywiście! Szczególnie jeśli jest się wielbicielem antycznych ruin, kamiennych uliczek lub po prostu miasteczek „z duszą”.

Co można robić w Side (oprócz leniuchowania w hotelu)?

Spacerować po tym pięknym, starym mieście, pełnym wąskich uliczek, ciekawych punktów widokowych a także wspomnianych wcześniej antycznych budowli. Warto tutaj wspomnieć, że ścisłe centrum Side jest zamknięte dla ruchu samochodowego, co dodaje uroku pieszym wędrówkom. Jeśli chodzenie nam się znudzi, możemy udać się na plażę. Niezbyt szeroka, ale długa, i ponadto w większości piaszczysta plaża zachęca do błogiego lenistwa nad brzegiem morza.
Będąc nad wodą warto udać się do ruin trzech świątyń: świątyni Apolla, Ateny oraz Mena, a także do powstałej w V w n.e. bazyliki chrześcijańskiej.
Znaną atrakcją Side jest również pochodzący z czasów rzymskich amfiteatr.

Gdzie warto się zatrzymać?

Nasz pierwszy wyjazd „all inclusive” postanowiliśmy spędzić w stosunkowo niewielkim hotelu Sunberk. Jego niewątpliwą zaletą (oprócz ceny) jest dobre położenie – znajduje się na tyle blisko ścisłego centrum, że bez trudu można zwiedzić największe atrakcje Side, a także na tyle daleko, aby nie przeszkadzał nam gwar ścisłego centrum. Ponadto jest na tyle kameralny, że nie przytłacza swoją wielkością i ilością turystów. Pokoje są klimatyzowane i dobrze wygłuszone (pomimo pokoju przy basenie nie słyszeliśmy odgłosów nocnych imprez).

Czy warto skorzystać z wycieczek fakultatywnych?

Warto! Ale nie polecamy kupować ich u rezydentów, ani bezpośrednio w hotelach, gdyż za podobną jakość płacimy o wiele większe pieniądze. My chcieliśmy wybrać się na dwie wycieczki fakultatywne: Do Kapadocji (tzw. „Balonowa Turcja”) oraz Pammukale Express („kto nie widział Pammukale, ten nie widział Turcji wcale” :P). Na obie wycieczki postanowiliśmy się wybrać z Pacho Tour, najstarszym polskim biurem turystycznym w Turcji.

Wyprawa do Kapadocji była spełnieniem jednego z naszych wspólnych podróżniczych marzeń, dlatego postanowiliśmy zadedykować jej osobny post. Wyprawa do Pammukale była natomiast od początku przepełniona różnymi problemami, które doprowadziły do tego, że pomimo dużych chęci, do Bawełnianego Zamku ostatecznie nie dotarliśmy…

Kto nie widział Pammukale ten nie widział Turcji wcale

Kilka razy analizowaliśmy co zrobiliśmy źle i co mogliśmy zrobić lepiej, aby jednak nasza podróż do Pammukale się udała. Tak naprawdę na naszą niekorzyść zadziałał nieszczęśliwy splot wydarzeń, który wypunktowaliśmy poniżej:

  • Wycieczkę do Pammukale zarezerwowaliśmy na ostatni dzień naszego pobytu w Side. Wycieczka planowo miała zakończyć się 20. Wylot mieliśmy zaplanowany na 3 rano dnia następnego (więc 7 godzin zapasu).
  • Dwa dni przed wyjazdem okazało się, że autobus ma nas zabrać na lotnisko o 23:00. Tak więc z 7 godzin zapasu zrobiły się 3 godziny. Ponieważ z PachoTour jechaliśmy do Kapadocji, poinformowaliśmy od razu naszą przewodniczką o zaistniałej sytuacji. Ona natomiast przekazała osobie, która miała z nami jechać do Pammukale o tym, że musimy wyrobić się z powrotem w zakładanych ramach czasowych.
  • Autobus PachoTour, który miał nas odebrać sprzed hotelu zepsuł się zanim do nas wyruszył. W związku z tym nastąpiła przesiadka do innego autobusu, który dotarł do nas po 1,5h opóźnieniu (z 3 godzin zapasu zrobiło się 1,5h zapasu).
  • Podstawiony autobus również popsuł się, tym razem w okolicach za Alanyą. Czekaliśmy ok. 1h na podstawienie kolejnego autobusu zastępczego. W międzyczasie przewodniczka zapewniała nas, że skrócimy program i na pewno zdążymy (zapas czasowy skurczył nam się do 0,5h). Po podstawieniu autobusu ruszyliśmy w stronę pierwszego punktu programu, jakim było śniadanie.
  • Po kolejnej godzinie, mniej więcej w połowie trasy, zostaliśmy poinformowani, że jednak nie pojedziemy do Pammukale, bo jest za mało czasu. Zwrócono nam pieniądze za wycieczkę i zamówiono dla nas taxówkę (za którą zapłaciło PachoTour).
  • Powrót taxówką do hotelu zajął 2h (i kosztował tyle co wycieczka dla dwóch osób).

Była to dla nas nauczka, aby nie planować wycieczek na parę godzin przed samym odlotem (a przynajmniej nie takich zorganizowanych :P). Mieliśmy nadzieję, że wyjazd będzie wyglądał jak wyprawa na „Spice Tour” na Zanzibarze, na którą również wybraliśmy się kilka godzin przed wylotem i wszystko się udało.

Jak oceniamy „all inclusive”?

Nasz pobyt w Side był jednym z najbardziej odprężających pobytów jakie dotychczas odbyliśmy. Zwykle z każdego wyjazdu próbujemy czerpać jak najwięcej, natomiast nasza wycieczka do Turcji upłynęła nam pod znakiem błogiego wypoczynku.
Pomogła nam też jednak zrozumieć, że zorganizowane wycieczki nie są dla nas. Bardzo cenimy niezależność w podróży i to, że sami możemy decydować co chcemy zobaczyć i jak długo chcemy gdzieś być.

Galeria zdjęciowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *