Hatton i Haputale – kraina herbacianych pól i wodospadów

Jeśli mielibyśmy wybrać, co na Sri Lance zauroczyło nas najbardziej, bez wątpienia odparlibyśmy, że małe miasteczka pełne aromatycznych, soczyście zielonych herbacianych pól, malowniczo położone na górskich terenach. Jako, że Sri Lanka jest największym producentem herbaty na świecie, jest w czym wybierać! Nie mogąc zdecydować, które miasteczka odwiedzić, a które pominąć, zawędrowaliśmy aż do czterech z nich (w tym Hatton i Haputale o których piszemy w tym poście). Które było najlepsze? Trudno powiedzieć, bo każde z nich na swój sposób było piękne i wyjątkowe.

Nasza podróż po górskich terenach odbywała się najbardziej znanym szlakiem kolejowym w Azji. Jej początek znajdował się na stacji kolejowej w Kandy, a koniec w Elli. Pierwszym przystankiem po Kandy było urocze miasteczko Hatton.

Hatton

Hatton to główne, niezwykle zielone miasto prowincji Nuwara Eliya. Znane jest z wielu aromatycznych pól herbacianych, znajdujących się na wzgórzach. Przez ich obecność w krajobrazie miasteczka ma się wrażenie jakby było ono nakryte zielonym dywanem, w szczególności podczas przejażdżki tuk tukiem. W okolicach Hatton znajduje się wiele atrakcji, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc na miejscu. Wśród nich są oczywiście piękne, dostojne wodospady.

Clair’s Falls i Devon Falls

Na pierwszy ogień idą dwa najbardziej znane wodospady Sri Lanki, położone ok. 12 km na północny wschód od Hatton, na dodatek w niewielkiej odległości od siebie.

Pierwszy z nich – Clair’s Falls, nazywany często Niagarą Sri Lanki, jest jednym z najszerszych wodospadów na wyspie (ma 50 m szerokości). Drugi natomiast, Devon Falls, zajmuje 19 miejsce w rankingu najwyższych wodospadów Cejlonu (ma 97 m długości).

Oba wodospady można podziwiać na punktach widokowych znajdujących się przy głównej drodze prowadzącej z Hatton do Nuwara Eliya (A7).

Laxapana Falls

Ósmy najwyższy wodospad na Sri Lance (126 m długości), położony ok. 30 km na zachód od Hatton. Według lokalnych podań wodospad ten jest miejscem, w którym Budda cerował swoją szafranową szatę, podczas wędrówki na Szczyt Adama (Sri Pada). Nazwa wodospadu pochodzi od syngaleskich słów „Laxa” oznaczających sto tysięcy, oraz „Pahana” lub „Pashana” oznaczających skałę. Dojście do wodospadu stanowi wyzwanie, ale naprawdę warto się poświęcić, zwłaszcza, że wejście jest darmowe! Wodospad jest przepiękny, a widoki, które można zobaczyć docierając do celu niwelują trudy wędrówki.

Aberdeen Falls

Wysoki na 98 m wodospad, zajmujący 18 miejsce w rankingu najwyższych wodospadów Sri Lanki (zaraz przed Devon Falls), położony ok. 26 km na północny zachód od Hatton.

Zdecydowanie nasz faworyt spośród wodospadów, które widzieliśmy na Cejlonie, pomimo tego, że niestety płatny. Z miejsca, w którym się znajduje rozpościera się przepiękny widok na okolicę. Na dodatek w wodospadzie można pływać. Bez wątpienia jest to miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić. Zwłaszcza, że odwiedzają go głównie lokalni ludzie.

Castlereagh Reservoir

Ciekawie umiejscowiony w pagórkowatym terenie, nieco ukryty i mało znany, ale cieszący oko chłodnym, seledynowym odcieniem zbiornik wodny. Oprócz tego, że ma niewątpliwie duże walory przyrodnicze, zbiornik jest również niezbędny dla sąsiedniej elektrowni i zapewnia większość energii elektrycznej w okolicy. Ciekawostką jest, że zbiornik posiada własne „lotnisko”, przystosowane na lądowanie wodnosamolotów! Wybierając się do wodospadów Laxapana Falls i Aberdeen Falls warto zrobić przystanek aby choć na chwilę spojrzeć z góry na ten uroczy zbiornik.

Szczyt Adama

Wysoki na 2200 m n.p.m., jeden z najbardziej znanych szczytów gór Sri Lanki. Na miejscu znajduje się prawie 5500 schodów, które należy pokonać aby dotrzeć na samą jego wierzchołek. Miejsce to jest celem pielgrzymek wyznawców różnych religii, gdyż w skale znajduje się zagłębienie na kształt ludzkiej stopy. Chrześcijanie wierzą, że ślad swojej stopy pozostawił tutaj pierwszy człowiek z raju – Adam, Muzułmanie, że Mahomet, buddyści, że Budda, natomiast Hindusi, że Shiva. Sezon pielgrzymkowy, w którym trasa staje się tłoczna, trwa od stycznia do kwietnia. Najwyższy ruch odbywa się zarówno w weekendy jak i podczas pełni księżyca, kiedy to obchodzone jest święto Full Moon.

Jako, że nasz pobyt w Hatton odbywał się w okolicach pełni księżyca, a także z powodu kapryśnej pogody (cały dzień i noc poprzedzający termin naszej wyprawy padało) i drobnej kontuzji kolana Magdy (uroki podróży w trzeciej klasie pociągiem) postanowiliśmy zrezygnować z wyjścia na Szczyt Adama. W zamian za to wybraliśmy się w całodzienną wycieczkę nad wodospady Laxapana i Aberdeen Falls. Czy żałujemy? Zdecydowanie nie! Oboje uwielbiamy wodospady, a dzięki temu że nie musieliśmy nadwyrężać się podczas porannej wspinaczki na szczyt Adama, zregenerowaliśmy siły na dalszą podróż po Sri Lance i podleczyliśmy kolano Magdy.

Po dwudniowym pobycie w Hatton, udaliśmy się w dalszą część naszej podróży – do Haputale. Jako że pociąg mieliśmy dopiero w godzinach popołudniowych, postanowiliśmy pojechać autobusem do miejscowości przez którą przejeżdżał nasz pociąg, i w trakcie oczekiwania odwiedzić jeszcze jeden wodospad – Nanu oya Water Falls.

Nanu Oya

Nanu Oya to wioska na Sri Lance, nazwana na cześć rzeki o tej samej nazwie, położona 30 km na wschód od Hatton. Choć podróż autobusem zajęła nam aż 1,5h, było warto zobaczyć jak Sri Lanczycy żyją w małych wioskach. Na miejscu z powodu ogromnych cen tuk tuka (za podróż do wodospadu, który znajduje się niecałe 2km od dworca kolejowego musielibyśmy zapłacić 2000 LKR!) do wodospadu udaliśmy się na piechotę. Dzięki temu mieliśmy okazję przejść się po torach kolejowych, jak zwykle czynią to lokalni mieszkańcy a także spotkać sympatyczne panie zbierające herbatę.

Wodospad Nanu oya jest dość małym wodospadem, jednakże jego niewątpliwą atrakcję jest umiejscowiony przed wodospadem ołtarzyk Buddy. W wodospadzie można się kąpać (widzieliśmy nawet ludzi myjących w nim włosy szamponem!).

Po krótkim pobycie nad wodospadem wróciliśmy na stację kolejową w Nanu Oya i ruszyliśmy do kolejnego celu – Haputale. Przy okazji tego punktu przypomina nam się hasło, które zrodziło się w naszych głowach podczas pobytu tutaj: „Kto nie widział Haputale, nie Sri Lanki nie zna wcale”. A czemu? Zaraz Wam powiemy 🙂

Haputale

Haputale do niewielkie miasteczko położone ok. 25 km na południowy zachód od naszego końcowego celu: Elli. To co wyróżnia to miasto spośród pozostałych, które odwiedziliśmy podczas podróży pociągiem, to niesamowite widoki, które się z niego rozpościerają! Ale nie ma się co dziwić, gdyż miasto położone jest naprawdę wysoko – na wysokości 1500 m n.p.m! Piękne, górskie pagórki, w których gdzieniegdzie rozsiane są pola herbaciane przywodzą na myśl widok jak z obrazków. Minusem jest tylko to, że pejzaże te trzeba podziwiać rankiem, gdyż w ciągu dnia miasto zwykle spowija gęsta mgła. Chociaż mgła też ma swój urok – miasto przyobleka wtedy aurę tajemniczości.

Oprócz pięknych widoków, w Haputale znajdziemy sklep Tea Sales Centre , w którym bardzo tanio można zakupić różne rodzaje herbaty: począwszy od czarnych, przez zielone a także białe i smakowe. Sklep znajduje się obok banku Bank of Ceylon, w drodze ze stacji kolejowej do centrum miasta. Ceny są zdecydowanie niższe niż w Elli.

Co oprócz rozkoszowania się widokami, które oferuje nam Haputale, można robić w okolicy?

Odwiedzić Diyamuma falls

Diyamuma falls to drugi najwyższy wodospad na Sri Lance (ma 220 m długości), położony ok. 30 km tuk tukiem na południowy wchód od Haputale. Na miejscu czeka na nas kilka punktów widokowych na ten majestatyczny wodospad. Oprócz punktu widokowego znajdującego się u stóp wodospadu, można udać się ścieżką na jego górną część. Ścieżka jest nietrudna, jednakże niezbyt dobrze oznaczona, przez co łatwo się zgubić. Nam udało się odnaleźć drogę, gdyż podążaliśmy za Lankijczykami (którzy notabene też przyjechali do wodospadu jako turyści). Dzięki ich znajomości lokalnego języka, udało się trafić do wodospadu bez konieczności wynajmowania przewodników. Jeśli ktoś jednak nie będzie miał tyle szczęścia co my – na miejscu znajduje się wiele osób, które za odpowiednią opłatą doprowadzą nas do wybranego przez nas celu.

Na górnej części wodospadu znajduje się mały basen, w którym można się wypluskać podziwiając malowniczą okolicę. A okolica oglądana z tak dużej wysokości robi wrażenie. Należy jednak uważać, gdyż przy basenie jest bardzo ślisko – niestety Radek miał tutaj drobny wypadek, w trakcie którego nasz aparat został zalany i w dalszej części podróży nie mogliśmy już nim robić zdjęć. Na szczęście poza obtarciami i stłuczeniami nic poważnego mu się nie stało.

Wypić napój różany w Adisham Bunglow

Adisham Bunglow to otulony zamglonymi wzgórzami klasztor prowadzony przez mnichów benedyktynów znajdujący się 4 km na zachód od Haputale. Na miejscu oprócz zwiedzania można zakupić smaczne lokalne wyroby, w tym coś co nasz totalnie urzekło smakowo: napój różany z lodami waniliowymi. Mniam! Przepyszne połączenie w przystępnej cenie. Produkty, które można zakupić w klasztorze, a także informacje o godzinach otwarcia i cenie biletów wstępuje znajdują się tutaj.

Zobaczyć wystrój Golden Hill Tea Centre by Olives

Golden Hill Tea Centre by Olives to miejsce, w którym można napić się lankijskiej herbaty, zjeść lankijskie lody oraz różne przekąski albo po prostu chwilkę odpocząć. Warto tu przyjechać, bo choć lody, które jedliśmy nie przypadły nam do gustu, to miejsce posiada ciekawe wnętrze pełne bujnej roślinności. Tylko nie zamawiajcie lodów – nie warto 🙂

Zjeść lokalne carry

Carry to potrawa, której nie trzeba przedstawiać w kontekście Sri Lanki. Ale carry w Haputale to jest klasa sama w sobie. Jeśli mielibyśmy wybrać jedno miejsce na Sri Lance, w którym zjemy świetne carry w bardzo dobrej cenie to niewątpliwie wskazalibyśmy Haputale.

Udać się na wschód słońca na Lipton’s seat

Wschód słońca oglądany na szczycie imperium Sir Thomasa Liptona to wydarzenie, które niewątpliwie zapada w pamięć! I nawet przymus wczesnej pobudki jest słodki kiedy celem są tak piękne widoki. Lipton’s seat położone jest ok. 16 km na północny wschód od Haputale, na dodatek na wysokości 1970 m n.p.m! Dlatego jedyną opcją aby dostać się tam tak wcześnie rano jest wynajęcie tuk tuka (autobusy zaczynają jeździć tuż po wschodzie słońca).

To właśnie w Lipton’s seat, kiedy podziwialiśmy powoli wschodzące ku górze słońce, na myśl przyszła nam parafraza tureckiego powiedzenia „Kto nie widział Pamukkale, ten nie widział Turcji wcale”, a mianowicie: „Kto nie widział Haputale, ten Sri Lanki nie zna wcale”. Haputale i jego okolice są esencją tego co na Sri Lance jest najpiękniejsze: niesamowitych górskich widoków, soczyście zielonych pól herbacianych, a także majestatycznych wodospadów.

Napełnieni w niezapomniane wspomnienia po wizycie w Haputale, udaliśmy się w ostatni już punkt na naszej pociągowej trasie – do Elli. Ale o tym piszemy już w kolejnym poście.

Galeria zdjęciowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *