Park Narodowy Golden Gate to rezerwat przyrody położony w północno-wschodniej części Wolnego Państwa Orania. Założony został w 1963 roku w celu ochrony skał piaskowca, będących kiedyś schronieniem dla Buszmenów. Swoją nazwę wywodzi od przepięknych odcieni złota, które zachodzące słońce rzuca wieczorem na parkowe klify.
W parku, a raczej w jego okolicach, spędziliśmy niecałe dwa dni. Wjazd do niego jest darmowy, jednakże aby móc chodzić po górskich szlakach, należy zgłosić się do recepcji i uzyskać specjalne pozwolenie. Dla posiadaczy karty WildCard pozwolenie jest darmowe, natomiast dla pozostałych miłośników górskich wędrówek cennik znajduje się tutaj.
Cały pobyt uważamy za bardzo udany. To tutaj pierwszy raz razem jeździliśmy konno, wspinaliśmy się na złote piaskowce, czy podziwialiśmy zachód słońca nad krystalicznie czystym jeziorem.
Wioska kulturalna Basotho
Po wjeździe do parku od strony Royal Natal National Park można albo eksplorować rozległe tereny parku, albo udać się do wioski kulturalne Basotho. Wioska przedstawia życie ludu Sotho od XVI wieku do czasów współczesnych. Na miejscu oprócz samej wioski znajdują się: recepcja (będąca również sklepem z pamiątkami), muzeum, pijalnia herbaty i toalety. Na recepcji można dowiedzieć się o aktualnej ofercie. Do wyboru są albo zwiedzanie muzem, albo wycieczka po wiosce z przewodnikiem (lub opcja łącząca oba warianty). Zwiedzanie muzeum podobno obejmuje między innymi naukę dekoracji tradycyjnych kapeluszy, czy pokaz tradycyjnych tańców.
Zwiedzanie
My wybraliśmy opcję samego zwiedzania wioski, co podczas naszego pobytu (listopad 2018) kosztowało 60 randów/os. Ze względu na to, że byliśmy w wiosce sami, mieliśmy prywatne zwiedzanie 😉 Przez cały czas mieliśmy wrażenie, że ten przybytek nie odwiedza zbyt wiele ludzi… Panowie z recepcji byli bardzo zdziwieni naszym przybyciem, a podczas zwiedzania wioski wydawało nam się, że „aktorzy” byli wzięci z drogi. Większości z nich spod spodu wystawały niebieskie, typowo robotnicze stroje. Samo zwiedzanie było ciekawe, przewodnik starał aby jak najlepiej przedstawić nam historię „swojego” ludu. Bez wątpienia tym, co wyróżniało tę wioskę spośród innych które odwiedziliśmy w trakcie naszego pobytu w RPA, były interakcje ze zwiedzającymi. Mieliśmy okazję skosztować trzech tradycyjnych afrykańskich dań, uzyskać poradę od szamana (na co się nie zdecydowaliśmy), przebrać się w królewskie szaty (Radek), czy ubrać strój pierwszej żony króla (Magda). Na dodatek zwiedziliśmy prawie wszystkie domy, które po drodze mijaliśmy.
Szlaki turystyczne
Po zwiedzeniu wioski kulturalnej Basotho, i przejechaniu wszystkich widokowych tras udaliśmy się samochodem do recepcji. Po okazaniu karty WildCard, oprócz pozwolenia, otrzymaliśmy również mapkę z możliwymi trasami. Mapka była bardzo ogólna, więc trochę baliśmy się udać z nią w dłuższą wędrówkę. Dlatego zdecydowaliśmy się przejść trasą Mushroom Rock, która oferowała przepiękne widoki a przy tym nie była zbyt długa, czy wymagająca. Jak większość tras rozpoczynała się w Glen Reenen Rest Camp. Poniżej umieszczamy listę tras, w które można się udać bez przewodnika.
- Ribbok Hiking Trail – długa, licząca 28 km dość wymagająca trasa. Po drodze można spotkać takie zwięrzęta jak orłosępa, gnu brunatnego, bawolca rudego czy ibisa grzywiastego;
- Wodehouse Hike – średniej długości, niewymagająca trasa, której przejście nie powinno zająć więcej niż 4 godziny;
- Trasy łatwe o długości ok. 4 km:
- Mushroom Rock Hike,
- Holkrans Hike;
- Trasy średnio-zaawansowane o długości ok. 4 km:
- Eco-Ravine Hike,
- Boskloof Hike,
- Brandwag Rock Hike.
Mapkę z zaznaczonymi szlakami znajdziecie tutaj.
Jazda konna
Aby pojeździć konno po parku należy uiścić opłatę w recepcji, a następnie wraz ze specjalnym pozwoleniem i potwierdzeniem opłaty pojechać do stajni Gladstone. Przy wjeździe do stajni strażnicy weryfikują pozwolenia, natomiast w stajniach sprawdzane jest potwierdzenie opłaty. Przed wyruszeniem w podróż, dostaje się do przymierzenia kilka kasków – przewodnik pomaga przy ich doborze.
Jeżeli ktoś nigdy wcześniej nie jeździł konno, to niech się dwa razy zastanowi. My pytaliśmy w recepcji, czy przewodnik będzie szedł obok nas, ponieważ był to nasz pierwszy raz. I chociaż panie recepcjonistki zapewniały nas, że tak, to na miejscu okazało się, że przewodnik jechał przed nami na własnym koniu… Nikt nas nie asekurował i chodź widoki i przeżycia były niesamowite, to jednak strach towarzyszył nam na każdym kroku.
Trochę przerażeni wizją wylądowania na twardej ziemi, daliśmy radę, a nawet widzieliśmy dzikie konie. Radkowi ponadto udało się zrobić parę zdjęć i nagrać naszą pierwszą końską przygodę 😀
Clarens
Clarens to małe miasteczko zamieszkiwane przez nieco ponad 6 tys. ludzi, znajdujące się ok. 18 km. od Parku Narodowego Golden Gate Highlands. Usytuowane jest u podnóża przepięknej góry Maloti. Pomimo, że jest to miejsce bardzo turystyczne, pozwala poczuć prawdziwie wiejski klimat. Malownicze krajobrazy, dzikie zwierzęta, cisza i spokój to tylko niektóre z atutów przemawiających za tym, aby zatrzymać się tutaj na nocleg.
Od siebie możemy polecić farmę Trish i Johna, na której oprócz serdecznych ludzi spotkacie można też przyjaźnie nastawione zebry, antylopy i osiołki pasące się nieopodal stawu gospodarzy. Na dodatek miejsce to znajduje się poza miastem, dzięki czemu nocą dobrze widać gwiazdy. Czy musimy jeszcze kogoś przekonywać? 😀
Gdzie zjeść?
W Clarens znajduje się kilka miejsc wartych odwiedzenia, jeśli nie ma się ze sobą własnego prowiantu. Nasi gospodarze polecili nam:
- browar Clarens Brewery, w którym oprócz zimnego (podobno dobrego) piwa można również dobrze zjeść. Aktualną ofertę znajdziecie tutaj;
- restaurację i bar Clementines, miejsce które jest na tyle oblegane, że należy rezerwować stolik z kilkudniowym wyprzedzeniem. Oferta znajduje się na stronie internetowej restauracji;
- kawiarnię Highland Coffee Roastery, oferującą przepyszną kawę. Ofertę wraz z cennikiem możecie sprawdzić tutaj.
My byliśmy tylko w kawiarni, gdyż prowiant mieliśmy własny. Radek jako smakosz kawy, musiał skosztować dwóch różnych kaw, po czym stwierdził, że są na tyle dobre, że wypiłby i trzecią. Na szczęście przekonałam go, że co za dużo to nie zdrowo 🙂 Kawy podziałały, Radek miał tyle energii, że dzisiaj możemy pochwalić się kolejnymi nocnymi zdjęciami 😀
Czas spędzony w Parku Narodowym Golden Gate Highlands National Park i w uroczym miasteczku Clarens był niezapomniany. Jest to jedno z piękniejszych miejsc, jakie dotąd widzieliśmy w naszym życiu… Jeśli mielibyśmy wrócić kiedyś do RPA, to na pewno odwiedzimy ponownie to miejsce, gdyż jego klimat i krajobraz są wprost urzekające. Zresztą, zobaczcie sami – zapraszamy do galerii poniżej.